czwartek, 14 lutego 2013

ZIMOWI ULUBIEŃCY NA PAZNOKCIACH


W ostatnich latach zimą królowały na moich paznokciach szarości, a w tym roku nie jestem w stanie nawet sobie przypomnieć, kiedy miałam jakiś szary lakier ;) W tym roku stawiam na czerwony, śliwkowy i czasem mleczny. W tym roku również po raz pierwszy miałam okazję wypróbować lakiery Essie i powiem szczerze, że od pierwszego użycia jest to moja ulubiona lakierowa firma. Cena oczywiście nie jest niska, ale za tą trwałość i łatwość aplikacji jestem w stanie zapłacić więcej.


Zacznijmy od tych nie napigmentowanych :) Bardzo lubię odżywkę Eveline, Nail Therapy Professional, 8w1 Total Action i mimo przeczytania wielu negatywnych opinii, u mnie bardzo dobrze się sprawuje i nie wywołuje żadnych skutków ubocznych. Kolejny ulubieniec to lakier OPI, którego używam do końcówek. Miniaturka z troszkę mniejszym pędzelkiem ułatwia mi bardzo sprawę. Ostatni, ale równie ważny produkt to top coat Essie, Let it shine, dzięki któremu lakier nawet po 5 dniach prezentuje się bardzo dobrze.


Od prawej nr 45, 472 oraz 61. Te odcienie zdecydowanie goszczą najczęściej na moich paznokciach, tym bardziej, że po ich połączeniu z topem maluje paznokcie tylko raz w tygodniu ;) Oczywiści czerwony nie jest jedynym kolorem jaki posiadam w swojej kolekcji lakierów, ale przy pisaniu tego posta dotarło do mnie że czerwieni posiadam zbyt wiele jak na jedną osobę :P


Tak, tak wiem, że pewnie wiele z Was posiada więcej w swojej kolekcji, ale odkąd staram się ograniczać nabywanie nowych kosmetyków te 8 sztuk to zbyt wiele... Oczywiście jeśli ktoś jest zainteresowany całą moją kolekcją to dajcie znać ;)

Pozdrawiam,
Mag

wtorek, 12 lutego 2013

Zakupy z Oriflame


Czasami - jak większość kobiet - napędzona kolorowymi zdjęciami i pięknymi opisami ulegam pokusie katalogowych firm. Niestety nie zawsze jest to strzał w dziesiątkę, ale kto nie próbuje ten nie wie :P Tym razem zdecydowałam się na trzy produkty: perfumę ze względu na wielką obniżkę ceny no i zapach, pędzelek i coś, co zawsze szybko znika... krem do stóp. Zacznijmy od przyjemnej części czyli perfum...


Love Potion EDP. Nuty zapachowe - nuta głowy: mandarynka, imbir, rum, nuta serca: kwiat kakaowca, lilia, wanilia, nuta bazy: czekolada, bób tonka, drzewo sandałowe.
Opis producenta: Odkryj swoją prawdziwą pasję z wodą perfumowaną `Love Potion`. Zadbaj o nastrój podczas nocy pełnej zmysłowości uwodzicielskim, orientalnym zapachem. Poddaj się nieprzepartej sile, jaką niosą ze sobą przyjemności ciała. Butelka perfum ma kształt symbolizujący kroplę magicznego eliksiru, spadającego na powierzchnię skóry. Czarna nakrętka przechodząca w czerwień szkła, oddaje tajemnicę tego magicznego zapachu.


Po tygodniu użytkowania muszę powiedzieć, że bardzo lubię ten zapach i to jak na mnie pachnie. Jest trwały, bo po całym dniu nadal go czuję na sobie. Prawdopodobnie to jakaś wersja limitowana, wiec pewnie nigdy już go nie zakupię, a szkoda. Opakowanie raczej nie wywiera na mnie wrażenia, ponieważ cały czas korzystam z travalo ;)


Feet Up, Arctic Scandinavia Foot Cream (Krem do stóp). Nie miałam jeszcze okazji korzystać z niego, więc chwilowo wstrzyuje się od recenzji. Opis producenta: Wzbogacony gliceryną i mocznikiem, szybko wchłaniający się krem, który wzmacnia skórę stóp i redukuje jej suchość. Po jego zastosowaniu Twoje stopy będą cudownie miękkie i gładkie. Olej z nasion rokitnika zwyczajnego chroni i nawilża, a wyciąg z arktycznego wrzosu zapewnia skórze odpowiednie nawilżenie.


Na koniec najgorszy bubel pędzlowy jaki ostatnio widziałam... Pędzel do cieniowania Professional. Pierwsze i najważniejsze dla mnie - jest strasznie szorstki, przez co używa się go mało przyjemnie. Po drugie strasznie gubi włosie i mam wrażenie że jest zbyt długi. Włoski chyba też są zbyt długie, więc ogólnie bardzo nie polecam.



A jakie są Wasze hity z Oriflame, które możecie polecić? Czego zdecydowanie nie polecacie?

Pozdrawiam,
Mag

poniedziałek, 11 lutego 2013

Moje pędzle do makijażu


Ostatnio miałam okazję czytać kilka postów o pędzlach i pomyślałam, że również mogę się z Wami podzielić moją kolekcją.


Cała mój zbiór znajduje się powyżej. Oczywiści nie wszystkie są przeze mnie użytkowane, więc większość czasu spędzają w komodzie i są używane w sytuacjach awaryjnych ;)



Powyżej pędzle nie użytkowane, czyli dwa pierwsze zakupione około 3 lub 4 lata temu w Rossmannie. Kiedys używałam ich codziennie, ale po zakupie Ecottolsa poszły w odstawkę. W porównaniu ze swoimi następcami sa lekko szorstkie i czasem gubią pojedyncze włoski. Nie zmienia to faktu, że przez 2 lata użytkowania i mycia nie uległy zniszczeniu. Dwa kolejne to pędzle z Oriflame, których nie polecam i szczerze mówiąc po pierwszym użyciu poszły w odstawkę.



Wszystkie pędzle z Ecotoolsa są moimi ulubieńcami i używam ich codziennie. Mimo codziennego użytkowania i częstego mycia (nie używam żadnych specjalnych super delikatnych produktów do ich mycia) są w stanie idealnym. Od zakupu nie wypadł mi ani jeden włosek, są niezwykle miękkie i sprawiają, że makijaż jest naprawdę prosty nawet dla takiego laika jak ja ;)


Pędzelek do maseczek z Oriflame to tak naprawdę jedyny jaki jestem w stanie polecić tej marki. Sprawdza się świetnie i w przeciwieństwie do innych z tej firmy jest niezniszczalny. mimo stałego kontaktu z wodą, nie gubi włosia i sprawia że nakładanie masek jest bajecznie proste i przyjemne.



Kolejne pędzelki, które użytkuję codziennie to te z firmy Essence. Pierwszy z lewej najczęściej ostatnio służy mi do aplikowania korektora, środkowy jest niezawodny do podkreślania brwi, a ten z lewej do nakładania cieni w zewnętrznym i środkowym kącie oka. Troszkę na początku zgubiły włosia, ale po około 3 miesiącach użytkowania włoski przestały wypadać.



"Puchacz" z H&M to również strzał w dziesiątkę. Dobrze wykonany, poręczny i co najważniejsze - niezwykle miękki przez co nakładanie cienia bazowego to codzienna przyjemność :P



Pędzle z Cosmopolitan są używane przeze mnie bardzo sporadycznie i tylko wtedy, kiedy inne pedzle mam brudne. Nie przypadły mi do gustu zupełnie. Może jeszcze z nimi pokombinuję, ale nie sadzę, aby nagle stały się moimi ulubieńcami.


A na koniec mój ulubiony zestaw, który służy mi każdego dnia czyli:


Napiszcie jakie są wasze ulubione pędzle. Jestem bardzo ciekawa czego używacie i co polecacie ;)

Pozdrawiam,
Mag

niedziela, 10 lutego 2013

Projekt denko X


Zapraszam na mój dziesiąty projekt denko :) Muszę przyznać, że ta systematyczność oraz zasada zużywania do końca kosmetyków weszła mi bardzo w krew i dzięki temu naprawdę idzie mi to coraz lepiej :) Ale do rzeczy - kosmetyki ze względu na ich ilość podzieliłam na 4 kategorie: ciało, twarz, włosy i inne:) Zaczynamy od ciała!


Borówkowy peeling do ciała Be Beauty. Informacje na jego temat znajdziecie w tym poście KLIK. Kosmetyk przyjemny nie powiem, ale tarcie słabe. Zapach również mi nie przeszkadzał. Kosmetyk w mojej opinii mało wydajny i zbyt delikatny. Opakowanie hmm - no niby wygodne, ale ciągle dostawała mi się tam woda podczas użytkowania więc zdecydowanie wolę tubki.


Żel pod prysznic senses, Garden od Eden, Avon. Przyjemnie pachnący, dobrze myje i dobrze się pieni. Więcej nie wymagam od tego typu produktów. Chętnie je kupuję co jakiś czas, ze względu na niską cenę oraz zapachy.


Żel pod prysznic Jardins du Monde, owoce granatu z Hiszpanii, Yves Rocher. Jest to już moja kolejna buteleczka żelu z tej serii, ale pierwsza z owocem granatu i muszę szczerze przyznać,  że ostatnia. Dawno nic tak mi nie przeszkadzało jak zapach tego żelu. Naprawdę z trudem dotrwałam do końca buteleczki :( Zapach bardzo mocno przypominający mi farbę do włosów drażnił i odbierał przyjemność prysznica. Nie polecam tego zapachu zdecydowanie. Jeśli chodzi o sam żel to oczywiście poza zapachem same plusy.


Żel pod prysznic Jardins du Monde , Kwiat Lotosu, Yves Rocher. Cudowny świeży zapach, przyjemna pianka. Myślę, że jestem skłonna ponownie go zakupić na wiosnę:)


Żel pod prysznic Earth Lovers, WATERMELON & EUCALYPTUS, The Body Shop. O jego zakupie było już dość dawno, ale dopiero ostatnio nabrałam na niego ochotę:) Szerszy opis znajdziecie tutaj KLIK. Żel przyjemny, dość słabo się pienił i miał bardzo wodnistą konsystencję, przez co był mało wydajny. Zapach bardzo fajny - lekki orzeźwiający i naturalny. Jestem przekonana, że jeszcze wypróbuje inne żele z tej serii.


W przypadku kosmetyków do twarzy również idzie mi całkiem dobrze, ale niestety tym razem żegnam się również z kosmetykami, które polubiłam, więc chyba wolała bym ich nie wykańczać :)


Bioderma, Sensibio H2O (Płyn micelarny do oczyszczania twarzy i zmywania makijażu, do cery wrażliwej). Z wielkim żalem wykończyłam kolejna butelkę i oczekuję na promocję aby kupić kolejną, a tym czasem zaopatrzyłam się w inną, o której wstępnie możecie poczytać tutaj KLIK.


Pollena-Ostrzeszów, Biały Jeleń, Hipoalergiczny żel do mycia twarzy z oczarem wirginijskim. No nie polubiliśmy się niestety. Bardo wodnista konsystencja, która wręcz wylewała się mi z buteleczki w nadmiernych ilościach. Po umyciu na twarzy nie czułam świeżości i to również zniechęcało mnie do ponownego użycia.


Himalaya Herbals, Rewitalizing Night Cream (Rewitalizujący krem do twarzy). Krem na dzień prezentowałam w ostatnim projekcie denko, więc teraz nadszedł czas na krem na noc :) Uwielbiam ten krem za zapach, konsystencję oraz działanie na moją twarz. Dawno nie miałam tak dobrego kremu dla mojej cery jak ten. Poza obłędnym zapachem nie zatykał porów, nawilżał i sprawiał że buzia rano była miękka i gładka.


Himalaya Herbals, Purifying Neem Mask (Maska z miodli indyjskiej). Niesamowicie skuteczna maska oczyszczająca. Moja skóra pierwszy raz po jej użytkowaniu naprawdę się poprawiła. Nawet  kosmetyczka zwróciła uwagę , że moja cera wygląda lepiej. Zdecydowanie polecam.

Himalaya Herbals, Purifying Mud Pack Oily Skin (Oczyszczająca maska błotna do cery tłustej). Tak jak już pisałam wyżej przy maseczce z miodli tutaj również same plusy. Co ciekawe obydwie maseczki zakupiłam około roku temu, a więc mogę dodać że wydajność również na plus. Zakup i opis masek znajdziecie tutaj KLIK.


Lirene Dermoprogram, Pielęgnacja Oczyszczająca, Oczyszczający żel peelingujący do mycia twarzy. Na jego temat możecie poczytać tutaj KLIK. Tak jak pisałam w tamtym wpisie niestety tarcie na codzienną pielęgnację było zbyt mocne, w związku z czym używałam go raz na jakiś czas jako peeling. Produkt przyjemny i godny polecenia jeśli ktoś lubi mocne tarcie. Przyjemnie pachnie i jest wydajny.


Jeśli chodzi o włosy to tym razem bardzo skromnie tylko dwa produkty :)


PBF Hydrating Shampoo - Szampon do włosów suchych. Moje zdanie od ostatniego wpisu na temat tych kosmetyków KLIK nie uległo zmianie. Naprawdę bardzo dobry produkt i świetnie współgra z moimi włosami. Bardzo wydajny, dobrze myje włosy i nawet bez odżywki pozwala na bardzo szybkie rozczesanie włosów. Po umyciu włosy bardzo dobrze się układają (nawet takie niesforne jak moje :P).

Aussie, 3 Minute Miracle, Frizz Remedy Deep Treatment. Produkty z tej firmy były jednym z moich głównych celów zakupowych podczas wakacji. Przywiozłam ich kilka i po zużyciu pierwszego produktu jestem naprawdę zachwycona. Ja stosowałam ją dłużej niż 3 minuty, bo chodziłam z nią pod ręcznikiem, ale myślę że po 3 minutach efekty będą równie dobre. Włosy po jej użyciu były miękkie i gładkie. Jedyny minus to troszkę dziwny zapach odżywki, który niewiarygodnie długo utrzymywał się na moich włosach:)


Calvin Klein, Euphoria EDP. Wykończyłam jedną butelkę i strasznie się cieszę że mam kolejna w zapasie:) Uwielbiam ten zapach i o ile na wiosnę czy lato jest zbyt mocna i ciężka, to zawsze od jesieni do wiosny towarzyszy mi codziennie. Niesamowity zapach i jedyny, który towarzyszy mi od 6 lat.


Antiperspirant Foot Cream (Antyperspiracyjny krem do stóp) Oriflame. Nie mam chyba na jego temat zdania. Szczerze mówiąc wykończyłam go, bo zbyt długo leżał w szufladzie :) Mam za to jeden minus - niestety po użyciu należy dobrze umyć ręce, bo inaczej robią się szorstkie i wysuszone.


A jak Wasze zużycie? Również macie kosmetyki, które mogły by nie mieć dna?

Pozdrawiam,
Mag

sobota, 9 lutego 2013

SŁOŃCE W ŚRODKU ZIMY czyli H&M, puder brązujący


Lubicie dobre i tanie kosmetyki?
Hmmm, kto nie lubi ;)
Jakiś czas temu na taki właśnie trafiłam w H&M KLIK
Mowa o pudrze brązującym, zamkniętym w pięknym dysku.


Puder nabyć można w śmiesznie niskiej cenie 22,90zł i dostępny jest w większości sklepów. Można go używać oczywiście zarówno do twarzy, jak i ciała.


Osobiście zostałam uwiedziona jego pięknym pudełeczkiem i lusterkiem, które może i małe, ale do poprawek w ciągu dnia w zupełności wystarczy.
Bronzerem bardzo trudno zrobić sobie krzywdę i myślę, że nawet osoby z małym doświadczeniem w aplikacji tego typu kosmetyków będą sobie z nim świetnie radzić. 
Nie tworzy plam, doskonale się rozprowadza, a dzięki temu, że nie jest bardzo mocno napigmentowany same możemy decydować, jak intensywny efekt "opalenizny" chcemy uzyskać.


Bronzer jest mega wydajny i choć męczę go systematycznie od kilku dobrych tygodni, zużycie produktu jest niewielkie.
Kolor prezentuje się następująco (na zdjęciu kilka warstw, aby lepiej wydobyć odcień bronzera)


Przez chwilę chciałam poHOOLAć z Benefitem, ale bronzer H&M jest naprawdę świetny i chyba nie będę go wymieniać na inny (na pewno lepszy?) model ;)


Czy Wy macie jakiś ulubieńców wśród kosmetyków dostępnych w H&M?
Na co polecacie zwrócić uwagę, a co omijać szerokim łukiem?

Pozdrawiam
Jus

piątek, 8 lutego 2013

NUDNY INGLOT


Dziś chciałam Wam pokazać paletkę, bez której nie wyobrażam sobie swojej kosmetyczki. 
Zestaw, o którym mówię pochodzi z firmy doskonale wszystkim znanej - Inglot. Jakiś czas temu, z okazji urodzin skomponowała mi go Mag. Wybrała cudowne matowe odcienie.


Cienie są świetnie napigmentowane, doskonale się je aplikuje i jeszcze lepiej nosi. To zdecydowanie moja ulubiona paletka, którą wykorzystuję do dziennego makijażu, ale kilka razy ratowała mi też życie przed niespodziewanym wieczornym wyjściem :)


Odcienie są naprawdę uniwersalne i myślę, że pasować będą każdemu.
Tak prezentują się na skórze.


Myślę, że taka paletka to must have każdej kobitki ;) Makijaż nude chyba nigdy nie wyjdzie z mody. Wystarczy do takiej nudziakowej oprawy oczu dodać intensywną pomadkę na ustach i jesteśmy gotowe na podbijanie miasta i męskich serc ;)








Macie w swoich zbiorach takie nudne zestawienia?

Pozdrawiam 
Jus