niedziela, 20 stycznia 2013

you know I'm no good czyli o moich noworocznych postanowieniach


Nowy nam miłościwie panujący rok uznać chyba można na dobre za rozpoczęty. Bale, karnawały, imprezy.
Co rusz, na blogach pojawiają się podsumowania, zestawienia i mój ostatnio ulubiony temat - postanowienia.
Czytam o dietach, o sportach, o rozwoju intelektualnym czy osobistym, o poszerzeniu horyzontów, o poszerzaniu listy mast hewów... Czytam z przyjemnością, choć nie ukrywam, że przyjemność ta wypływa chyba z pobudek czysto masochistycznych ;) Przed oczami stają mi moje postanowienia z ostatnich lat - oklepane, nudne, powtarzalne i do bólu przeiwdywalne:

-schudnąć - najlepiej tak z 40kg ;)
-wrócić do biegania
-nauczyć się chodzić na obcasach
-zaszaleć z fryzurą i postawić na nowy kolor włosów
-nosić sukienki
-regularnie chodzić na masaż kręgosłupa
-malować paznokcie u dłoni
-czytać więcej książek
-odciąć w końcu pępowinę i wychodzić bez dziecka
-rzucić palenie
Wymieniać mogę jeszcze... obiecuję, że byłoby długo i nudno ;) 

Co z tych postanowień zostaje? Po krótkim locie (chyba w kosmos!) wracam na ziemię, wracam do codziennej bieganiny i ... tu uwaga, bo będzie zaskakująco i nieprzeciętnie!.... nie zmienia się nic ;D
Maska z napisem 'OD JUTRA BĘDĘ LEPSZA' ląduje pod nogami, górę bierze lenistwo, brak czasu, wygodnictwo i Bóg jeden wie co tam tylko jeszcze.

Po co więc to całe aj waj??? Po co się spinać, rozmyślać, planować, obiecywać skoro samo słowo "postanowienia" nafaszerowane jest moją pewnością, że i tak nic z tego nie będzie? ;)
Idąc za M. Peszek chce się powiedzieć pieprzę was postanowienia... 

Na brzegu wanny więc dziś wieczorem usiadłam i dumałam... Wszak listę jakąś mieć trzeba, bo o czym będę rozmyślać 31.12.2013 wznosząc toast, do czego się wtedy odwołam dokonując rocznej analizy pod wpływem procentów ;)
Więc kochani moi, w tym roku maski nie zakładam i moja lista postanowień na rok 2013 prezentuje się następująco:

- będę ważyć tyle, ile będzie wskazywać waga w dniu 31.12.2013 - 
ni mniej ni więcej - obiecuję!

- nie będę chodzić na obcasach, bo to przecież deformuje kręgosłup, powoduje haluksy i jak tu w szpilkach jechać z młodą na zakupy do TESCO czy wesoło hasać na placu zabaw? :)

-nie będę biegać, bo nie mam kiedy-rano nie chce mi się wstać, w dzień młoda nie pozwala, a wieczorem jestem już za bardzo zmęczona

- na masaż kręgosłupa chodzić nie będę, bo mimo, że boli to da się jeszcze żyć - lepiej za te pieniądze kupić sobie nową torebkę, bo przecież ZARAz wypuszczą jakieś nowe szoper begi :D

- nie będę robiła nic nowego z włosami. po co skoro we fryzurze, którą mam jest mi dobrze?!

-nie będę nosić sukienek-mało praktyczne rozwiązanie przy próbie poskromienia 3 letniego człowieka błyskawicy

-nie będę malować paznokci u rąk! po co skoro i tak większość czasu moje dłonie albo babrają się w piaskownicy, albo w plastelinie, albo mące, albo w garnkach?

-nie będę czytać więcej książek, bo do biblioteki mam za daleko-10 min spacerkiem lepiej przeznaczyć na sprawdzenie co na pudelku ;)

- i nie do cholery jasnej nie będę odcinać młodej pępowiny - za kilka miesięcy pójdzie do przedszkola, będzie już taka dorosła! :P a ja wtedy wrócę do ludzi, do 'bywania na salonach', będę cale dnie spędzać na tęsknocie za nią, więc to ostatnia szansa, by nacieszyć się sobą ;)

-nie rzucę palenia, bo... nie! :)

no i tak te moje postanowienia noworoczne wyglądają.
postaram się sumiennie wypełniać, a jeśli nie wyjdzie (jak co roku) - no cóż... może choć ten jeden raz wydadzą mi się zasadne...

w tym roku nie zakładam maski 'od jutra będę lepsza'


pozdrawiam
Jus

2 komentarze:

  1. No i tak trzymać :) oby do przodu i aby zdrówko było !!!! pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Twoje postanowienie:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarz... i zapraszamy do komentowania kolejnych wpisów ;)